Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
204
GASNĄCE OGNIE

Od Tyberjady do Jordanu na każdym kroku myśl biegnie ku Chrystusowi.
Tu nad tem pięknem, błękitno-złocistem jeziorem kroczył Zbawiciel świata, nauczał, mówił przypowieści, pływał łodzią z rybakami — Apostołami, uśmierzył burzę i stąpał po wodzie „jako po ziemi.“
Cisza tu panuje i tylko lekki, dźwięczny plusk turkusowej fali, wybiegającej na brzeg, szemrze rzewnie.
Słyszę, jak gdyby szept przejmujący:
— Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli!
Jak wielka kropla lazurowa lśni się jezioro, wchłania w siebie złoty deszcz słońca; zielenieją dokoła drzewa i pola; cicho dogorywają kamienne szkielety dawnych dziejów, jak gdyby pogodzone z losem, spokojne o przyszłość, bo tu nigdy nie przebrzmi imię Jezusa z Galilei.
Wszyscy, którzy wypuścili z rąk ster swej łodzi, a burza miota nią i zalewa falami, niech przyjdą tu!
Niech usiądą na brzegu pomiędzy Tyberjadą a Magdalą, niech się wpatrzą we mgłę, która przysłania syryjski brzeg jeziora, a ujrzą słodkie oblicze Syna Człowieczego.
Drgną wargi Jego łagodne, a z nich spadną słowa kojące:
— Małowierni! Czyż nie czujecie w duszy swojej, że na wszystko spogląda oko Ojca mego z Nieba, wszystkiem rządzi i w pieczy swej ma każdego, który spojrzenie swoje z wiarą ku Niemu zwraca?!
Posłyszawszy ten głos nieznany, niech nie szukają ludzie objaśnień przyziemnych, prostych, a nieraz tak bardzo fałszywych, niech nie myślą, że to plusknęły fale na żwirze, że to zaszeleścił liśćmi podmuch wiatru, że to śmignęła, potrącając suche łodygi lub kupkę piargów, jaszczurka chyża...
Cuda dzieją się na ziemi... Cuda piękne, niczem nie wytłumaczone...
W trzy godziny później przejechałem most na Jordanie i wkrótce pokazywałem Arabowi, urzędnikowi francuskiemu, swój paszport.
Przekroczyłem granice palestyńsko-syryjską.
Czarne równiny, zwały czarnych kamieni, czarne skały, czarne domy wiosek i miasteczek, czarny kurz na drodze.