Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
197
W PRZELOCIE

Dusza ta była pusta, jak opróżniona blaszanka od sardynek. Pozostał w niej tylko zapach dawnej zawartości.
Ideały, ideje, poczucie godności i przeznaczenia człowieczego zostały oddawna zużyte do ostatniej kropli. Potrzebne były jako klej, cement, jako metal do spojenia, zlutowania różnych części wielkiego mechanizmu kultury materjalnej, jako gwoździe i liny, jako słupy i belki, podtrzymujące olbrzymi gmach, jako żelazny szkielet dla betonowych łuków i murów...
W całym dorobku cywilizacji zachód nie przechował ducha ani na tablicach pamiątkowych, gdzie świecą się złotem wypisane imiona architektów, fundatorów, właścicieli i ilości zużytych materjałów, ani na herbach, zdobiących frontony wspaniałych budowli, ani w świadomości ich mieszkańców.
Możemy oglądać w muzeach zabytki cywilizacji Maya, Inków, Chetytów, Babilonu i Egiptu, lecz nigdzie nie znajdziemy śladów wpływu ducha na najlepszą część istoty ludzkiej, nie przechowano nawet popiołów od pałającego niegdyś w człowieku ognia Bożego, który prowadził ludzkość ku wielkim wynalazkom, zmianie warunków życia i współżycia, do wielkich tworów wyobraźni i polotu myśli.
Przecież nikt, podziwiając katedrę w Reims, nie myślał o zachwycie i przejęciu, z jakiem kamieniarze i snycerze odrabiali i cyzelowali każdy blok granitu, lub piaskowca, każdą sztukę spiżu podwoi, każde wiązanie łuku gotyckiego, każdy trzon kolumny, każdy liść głowicy. Nie myślał o tem nikt i dlatego artylerzysta niemiecki mierzył do tego arcydzieła z takim samym spokojem i obojętnością, jak gdyby to był z ziemi usypany okop nieprzyjacielski, lub nic nie warty, a sławny w dziejach wojny światowej „domek stróża przy promie“.
Zachód nie wyczuwał nigdy wspólnoty ducha, wspólnoty jego nakazów, wymogów i celów. Uznawano tyle „duchów“, ile państw widniało na mapie geograficznej, a w miarę nowych podbojów znikały podbite, uciemiężone duchy lub tworzyły jednolity stop z duchem zwycięzców.
Rozumiały to w spokoju myślące ludy wschodu i zacierały ręce.