Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VIII.
BIEG NA PÓŁNOC.

Witeź, zabrawszy zakupione przez Pitta towary, wywiesiwszy sygnały dalekiej północnej ryzy, śmiało hucząc, następnej nocy ruszył ku bramie portowej, przepłynął koło bak i, wziąwszy rutę na północ, szedł całą parą.
W Hamburgu „Witeź“ stał kilka dni, ładując tanie niemieckie towary, przeciął morze Niemieckie i w szkockim porcie Aberdeen długo nabijał wolną część rumu oraz przyburtowe magazyny węglem i smarem.
Pewnego mglistego poranka szoner huknął i skierował się na NE.
— Ruta na Bergen! — rzekł do Pitta kapitan, pokazując mu wykreśloną na mapie linję. — Musimy się tam oporządzić dla północnej wyprawy i zrobić zapasy żywności.
Powiedziawszy to, Nilsen poszedł do swojej kajuty.
— Ciekaw jestem, czy kapitan będzie biegł pod kraj[1] Lofotów i kotwiował tam? — zapytał sztormana Michał Ryba, posłyszawszy rozkaz Nilsena. — Bardzo jestem ciekaw!

— A dlaczego? — zadał pytanie Pitt.

  1. Biec pod kraj — płynąć do lądu.