Strona:F. A. Ossendowski - Zbuntowane i zwyciężone.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chu, lub w huku wybuchów, i wtedy można było widzieć rzeczy okropne: jak porwani siłą wybuchu ludzie, kamienie, głazy, żelazo i kawały ziemi leciały wśród dymu i długich języków ognia.
Z posępnym dźwiękiem pękały okna w domach i kościołach, z suchym trzaskiem zwalały się z swych podstaw posągi i padając przygniatały swym ciężarem dziesiątki oszalałych z przerażenia ludzi.
Zanim miejscowe władze opracowały plan walki z ogniem, większa część ludności miast albo już zginęła, lub uciekła w pola i schroniła się w okolicznych parkach. Tutaj dopiero zaczęto mówić i dzielić się często niespodziewanemi i przypadkowemi spostrzeżeniami. I oto — rzecz dziwna — wrażenia te i spostrzeżenia były niemal te same w butnej Europie, i w pstrej Kalkucie, i w czynnem Frisco. Wszędzie bowiem zwrócono uwagę na kobiety i zupełnie młode dziewczyny, przebiegające od domu do domu, od pałacu do pałacu, i kręcące się pod ścianami i u bram. A skoro tylko te kobiety oddalały się od domów, prawie natychmiast wybuchał pożar, jakby wzniecany nieznaną a potężną, i mściwą ręką.
Kiedy wreszcie władze zajęły się ratowaniem miast, schwytano kilka takich kobiet i dziewczyn. Zostały ujęte w chwili, w której rozrzucały maleńkie kulki, wybuchające jasno-sinym ogniem i podpalające domy, albowiem żelazo i miedź natychmiast się zapalały i płonęły, rozrzucając wokoło całe snopy iskier, niosących pożar coraz dalej i dalej.
Niektóre z aresztowanych podpalaczek rozrzucały wszędzie odezwy, głoszące o podpaleniu miast