Strona:F. A. Ossendowski - Złoto czerwonych skał.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
4

Łoski zapalił lampkę łojową i postawił ją na stole. Dorzuciwszy kilka drzazg na jarzące się w piecu węgle, wziął ryby i wyszedł na dwór.
Już skończył z tem i zawrócił ku domowi, gdy łososiowate, najbardziej poszukiwane na Syberji ryby, powiesił na gałęzi brzozy, a czwartą jął skrobać i patroszyć.
Już skończył z tem i zawrócił ku domowi, gdy nagle drgnął i stanął, jak wryty.
Po puszczy, odbijając się od drzewa do drzewa, biegło nagle spłoszone echo, aż zamarło na przeciwległej stronie jeziorka, gdzie w lecie ciągnęły się bagna i rozlewiska głębokiej, rdzawej rzeczki.
Łoski zmarszczył brwi i zacisnął zęby.
— Do djabła! — zamruczał do siebie. — To zapewne ten drab Ratimow zawitał w moje strony.
Istotnie, była to nader przykra okoliczność. Kozacki setnik Iwan Ratimow — brutalny, złośliwy gbur — miał pod swym dozorem wszystkich zesłańców obwodu i w zimie, raz do roku odwiedzał ich, aby się przekonać, czy żyją jeszcze i czy nie zdradzają objawów szaleństwa, co go zwykle cieszyło niezmiernie, gdyż mógł już nie dostarczać im prochu, mąki, soli i ołowiu.
Odwiedziny setnika stawały się nieszczęściem dla rzuconych na pustkowie ludzi, zależnych całkowicie od wstrętnego i okrutnego ciemiężcy. Znęcał się nad nimi, straszył, grożąc przeniesieniem do innej, jeszcze bardziej bezludnej miejscowości, lub wtrąceniem do więzienia, zawsze czegoś nie dodał, coś urwał, a nawet zabierał nieraz upolowaną zwierzynę, jeżeli tylko przedstawiała dla niego jakąś wartość.
— Ratimow... — szepnął młodzieniec, gdy echo umilkło nad zamarzniętym moczarem.

Szybkim krokiem powrócił do chaty, zgarnął ze stołu książki, wyciągnął z pod pryczy kilka skórek soboli, popielic i kun i, wybiegłszy z domu, ukrył wszystko w lesie.