Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie skarżcie się, Wasyl! Przy Moskalach było wam gorzej... Nikt się o was nie troszczył... Nie chcieli was uczyć i pozostawiali w ciemnocie, abyście do niczego nie dążyli... Teraz, gdy Polesie powróciło do Polski...
— Powróciło — powiadacie, panoczku? — zdumiał się Wasyl.
— A tak! — potwierdził chłopak. — Ziemia ta przez króla Władysława Jagiełłę do Polski została przyłączona... Prawie 400 lat i wy i my broniliśmy stąd wspólnej ojczyzny, aż rozdarli ją wrogowie nasi i podzielili pomiędzy siebie. Teraz znowu żyjemy wspólnem życiem... Nie bójcie się więc!... Nie będzie już marnych nakatów, bo drogi tu powstaną wkrótce, a wtedy owe „jaźwce“ wytkną głowy na szeroki świat!
Jurek mówił z zapałem, a Poleszuk słuchał go ze zdumieniem, chociaż wzrok jego wyrażał niedowierzanie. Wreszcie potrząsnął głową i mruknął:
— E-e! Kiedyż to jeszcze będzie?!...
— Pewno, że nie dziś i nie jutro... Polska buduje się od fundamentów... a gdy przyjdzie kolej na ściany, to i ścianę poleską odbudujemy aż miło! Wszystko będziecie mieli — drogi, nowe koleje i kanały, które osuszą wasze błota i z nieużytków, moczarów i trzęsawisk wydobędą dla was łąki i ziemię orną...
— Czy ja się tego doczekam! — wzruszając ramionmi, zamruczał Wasyl i jął nabijać fajeczkę.
— Mam nadzieję, że doczekamy się tego wszyscy, — odparł Jurek, — ale gdybyśmy nawet nie ujrzeli tego, to — cóż znaczy życie jednego pokolenia, gdy się dokonywa tak wielkiej rzeczy, jak odbudowa państwa?! Nam się tylko wydaje, że od nas się zaczyna i na nas się kończy cały świat, a tymczasem...
Chłopak, klepnąwszy Poleszuka po ramieniu, zawołał:
— Niełatwe to zadanie doczekać się czegoś wielkiego na przestrzeni życia jednego pokolenia, bo życie to jest djablo krótkie, ale zato dostatecznie długie, aby przy-