Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Rokicina, popielatka, wierzba laurowa i lapońska... lancetowata, migdałolistna... wierzba purpurowa...
Przedarli się wreszcie przez to kłębowisko wierzb i wyszli na skraj torfowiska.
Rosły na niem cienkie, mocno omszałe brzózki i nędzne sosenki, do pierwszych gałęzi ukryte w wysokich trawach i sitowiu.
— Tu w puszczy już i dęby się wybijają... Nie mają one bardzo wysokich pni, ale zato — rozłożyste! Na piachach — sosna strzela ponad wszystkie drzewa, ale inne to sosny — nie horyńskie... Słabsze są i drewno mają łamliwsze...
Naum umilkł nagle i przysiadł, ręką dając znać, aby leśniczy i Olek uczynili to samo.
Chłopak przykucnął przy starym łowcu i z kierunku jego wzroku starał się określić miejsce, na którem coś spostrzegł Ostapczuk. Olek nie mógł oczu oderwać od jego nagle skrzepłej twarzy i ostro patrzących, nieruchomych źrenic.
— Tam pomiędzy dwiema sosnami... — szepnął Naum.
Olek zaczął się wpatrywać w gęste zarośle na torfowisku, lecz nic dostrzec nie mógł.
Stary osocznik długo rozglądał się i rozmyślał, aż wreszcie pochylony nad ziemią jął przekradać się przez haszcze, stąpając ostrożnie. Długo gdzieś przepadł, ale, gdy powrócił, — oczy błyszczały mu niezwykle. Zacierał ręce i śmiał się radośnie.
— Chwała Bogu! — szepnął. — Niedźwiedź zawędrował do puszczy... Nieduży jeszcze... Zapewne piastun[1], którego stary „burczymucha“[2] od niedźwiedzicy odpędził...

— Skądżeż tu niedźwiedź? Nigdy o nich nie słyszano po wojnie... — spytał leśniczy.

  1. Nazwa młodego niedźwiedzia, nie opuszczającego jeszcze matki.
  2. Nazwa niedźwiedzia — samca.