Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gorączkę w całym organizmie. Opowiadano mi, że ludzie, którzy zaniedbywali opatrunku po ugryzieniu przez tarantulę, dostawali zakażenia krwi i umierali.
Najstraszliwszym wrogiem tarantuli jest owca. Kpi sobie z jadowitych kłów pająka i zapuściwszy swój ozór do jego nory czeka, aż pająk wpije się weń i uczepi się go wszystkiemi łapami. Wtedy, czując widocznie miłe łechtanie, rozkosznie mruży oczy i łyka rozwścieczonego pająka tak, jak się łyka ostrygę „blue point“, albo „cold spring“ tylko naturalnie bez cytryny lub ostrego sosu.
Poleciłem Hakowi, aby mi nałowił tarantul jak największych i jak najlepszych. Dałem mu na ten cel duży szklany słoik z korkiem. Mój towarzysz pracy podjął się tej dostawy bardzo chętnie, gdyż w ogóle robił wszystko z ochotą i dobrym humorem.
Trzeba zauważyć, że wszyscy trzej zbiegowie byli stale pogodni, pracowici i usłużni.
Raz tylko zauważyłem, że siedzieli w swoim pokoju na Sziro ze smutnie spuszczonemi głowami i coś szeptali do siebie.
Zapytałem ich o przyczynę smutku. Odpowiedział mi za wszystkich Trufanow, który wtedy pełnił obowiązki kucharza dla całej naszej ekspedycji.
— E-e! — westchnął głęboko. — Co tu gadać, panie? Łatwo się domyśleć. Jesteśmy teraz ludźmi, jak inni, nikt nas nie ma za dzikie zwierzęta, potwory i wyrzutki ludzkości, bo bronicie nas swojemi czystemi i szanowanemi imionami. Ale to nasze „prawdziwe“ życie prędko się skończy. Wy stąd wyjedziecie, a my jednocześnie damy nura po dawnemu do odludnych wąwozów, do nor w skałach i pod ziemię, do lasów, do krzaków na niedostępnych bagnach! Znowu obró-