Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Najlepszą ilustracją tego okropnego wprost bytowania oficerów na brzegu Posjeta był „klub tygrysa“.
Za moich czasów musiał się on już ukrywać, bo władze go nie tolerowały, ale przed 20 laty istniał jawnie, a sława jego dochodziła aż do środkowej Syberji. Wtedy nosił dziwaczną nazwę „Stowarzyszenia Łancepupów“.
Opowiem o nim według słów starego oficera, który spędził długie lata w Nowokijewsku.
— Wieczorem, po dobrem pijaństwie zbieraliśmy się w kasynie oficerskiem, brudnej i ciemnej szopie przepojonej wyziewami alkoholu. Dość było nawet trzeźwemu człowiekowi wejść do tego lokalu, by odrazu poczuł się pijanym. Pijani zaś już przedtem wpadali w stan ponurej rozpaczy lub dostawali ataku wściekłości. Skutkiem tego nastroju była specjalna gra, wynaleziona tu, na brzegach zatoki Niżegorodzkiej, w koszarach Nowokijewska. Była to gra w tygrysa. Gracze tworzyli „Klub tygrysa“, który do 1895 roku nosił nazwę „Stowarzyszenie Łancepupów“. Członkowie klubu wchodzili do pokoju, oświetlonego tylko jedną świeczką. Zaczynało się ciągnienie losów: białego i czerwonego. Biały oznaczał myśliwego, czerwony tygrysa. Myśliwemu dawano nabity rewolwer, tygrysowi dzwonek. Reszta członków sadowiła się na wierzchnich szczeblach drabin, przystawionych do ścian, pozostawiając na dole tylko myśliwego i tygrysa. Gdy wszyscy byli już na swoich miejscach, wołano na służbę, która natychmiast wnosiła tace z dużemi szklankami, napełnionemi wódką. Główni aktorzy dostawali zamiast wódki — czysty alkohol lub mocny arak. Po wypiciu tego „chłodzącego napoju“, służba gasiła je-