Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozkazu lub rady. Byli to hersztowie bandyckich i złodziejskich band, którzy pozostawali poza kulisami akcji, będąc jednak jej mózgiem i wolą. Ci panowie, jak drapieżne szczupaki wśród ryb, grasowali niepostrzeżenie śród ludności miejskiej, nawet się nie kryjąc, bronieni przez odpowiednie dokumenty, przez stosunki z policją, która niekiedy brała nawet czynny udział w wyprawach zbrodniarzy, oraz przez swój dostatni i „porządny“ tryb życia towarzyskiego.
Znałem we Władywostoku pewnego młodzieńca, który posiadał języki europejskie i zajmował stanowisko sekretarza w większych przedsiębiorstwach przemysłowych we Władywostoku, lecz nagle został zaaresztowany w jednym z najbrudniejszych barłogów portowych, gdzie się kłócił przy podziale zdobyczy bandyckiej.
Spostrzegliśmy na stolikach graczy w karty, w kości i domino nadzwyczajne stawki. Figurowały tu nietylko banknoty, złote i srebrne monety różnych krajów, lecz korzenie dżen-szengu, lub aromatycznego cybetu, piasek złoty, perły, drogie kamienie, skórki sobole, gronostajowe, bobrowe i fokowe, rewolwery, sztylety, kawałki bursztynu, a nawet niewprawną ręką kreślone plany miejscowości, gdzie włóczęgowie leśni wynaleźli pokłady złota, miedzi lub węgla. Wszystko to przechodziło przez tę giełdę hazardu, gdzie ludzie ci szukali zapomnienia i wypoczynku po twardem i niebezpiecznem życiu, którego wiernemi i nieodstępnemi towarzyszami były więzienie lub śmierć.
Te stawki śledzili lokaje i informowali Gruzina. Ten czasami opuszczał swój tron za ladą szynku, zbliżał się do najbardziej hazardownego stolika i wszczy-