Strona:F. A. Ossendowski - Tajemnica płonącego samolotu.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Raz jeden tylko Enriko posłyszał z ust profesora etnografji coś, co go zastanowiło i zmusiło przypomnieć pełne nienawiści twierdzenie majtka, Joze Faruba.
Profesor, opowiadając o przejawach duszy ludzi kolorowych, wyraził się w ten sposób:
— Zadziwiającą i nieobjaśnioną rzeczą jest, że mieszańcy ras o czarnej, żółtej i czerwonej skórze, posiadający w swych żyłach krew białego człowieka, odznaczają się niezwykłą surowością, niemal okrucieństwem względem swoich kolorowych rodaków. Surowość ta i okrucieństwo jest jakgdyby spotęgowaną pogardą Europejczyka do murzyna, indjanina i papuasa. W raportach władz kolonjalnych można nieraz czytać, że ludność kolonji woli znosić rządy białego, najbardziej bezwzględnego urzędnika, niż podlegać mulatowi lub metysowi.
W ciężkiej, wytężonej pracy płynęło życie Enrika. Mimo to, ogarniała go nieraz straszliwa, męcząca tęsknota za Lizą. Nie miał od niej żadnej wieści i nie pisał do niej. Nie wątpił, że don Miguel Floridablanca zastosował wszelkie środki zapobiegawcze, aby uniemożliwić korespondencję pomiędzy córką a mulatem. Nie chciał również narażać Lizy na przykrość i wzbudzać w gubernatorze wrogich dla siebie uczuć.
Gdy czuł, że tęsknota zaczyna ściskać mu serce zimnemi palcami i zaglądać do duszy nienawidzącemi, zielonemi ślepiami, tchnącemi rozpaczą i śmiercią, rzucał się w wir pracy. Rząd wypłacał mu regularnie stypendjum i uiszczał wpisy szkolne. Nie czuł nędzy, więc mógł poświęcić nauce cały swój czas. Żył skromnie i oszczędzał pieniądze. Nie ciułał ich bezmyślnie i chciwie, lecz używał na rzeczy pożyteczne. Wstąpił też do prywatnej szkoły, gdzie wieczorami studjował języki: angielski, portugalski i francuski. Poza pracą szkolną znajdował czas na samokształcenie się. Czytał dużo