Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w łóżku i w ten sposób przedłużyć swój stan ukojenia głodu. Leżąc, słyszał urywki rozmowy, toczącej się pomiędzy panią Somową a córką. Ludmiła skarżyła się na brutalność i niezaradność policji, której dwa razy dziennie — idąc i powracając z miasta — zmuszona była pokazywać przepustkę, wydaną jej, jako urzędniczce firmy amerykańskiej; matka jej natomiast wyrażała radość, że blokada chińskiej dzielnicy spowodowała szybki spadek cen na żywność, na którą nagle zabrakło nabywców. Ta okoliczność w znacznym stopniu poprawiła skromny budżet domowy. Sergjusz mimowoli uśmiechnął się, myśląc nad tem, jak wszystko na świecie jest względne. Gdy on sam od kilku już dni czuje w żołądku i kiszkach przerażającą chwilami pustkę, przechodzącą coraz częściej w bolesne spazmy i tępy ból, ogarniający pierś i ściskający mu gardło, taka dobra i współczująca każdemu kobieta, jak pani Somowa, bezwiednie cieszy się, że źródło jego cierpień fizycznych stało się jednocześnie źródłem chwilowego choćby polepszenia jej sytuacji. Zapomniał o tem wkrótce, bo w obecnym swoim stanie nie miał sił (dziwiło go to i niepokoiło coraz bardziej) na dłuższy czas zastanawiać się nad jedną myślą, pogłębiać ją i rozwijać. Nieraz już w ciągu dwóch ostatnich dni, usiadłszy na ławce koło świątyni Wung-Tsang, gdzie zrzadka tylko rozlegały się kroki przechodniów, Wagin postanawiał sobie skupić się, rozważyć spokojnie wszystko i ułożyć jakiś plan ratunku. Dręczyła go najwięcej myśl, że los nielitościwy zmusi go opuścić pokój u pani Somowej, gdyż nie będzie już miał czem zapłacić za następny miesiąc. Należało zastanowić się jaknajpoważniej nad swojem położeniem