Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w restauracji „Wołga“. Po śmierci syna pani Somowa z córką również przestały tam bywać, wymawiając się żałobą i tem, że wszystkie niedziele spędzają na cmentarzu. Wagin w dni świąteczne nie wychodził z domu i spał. Tak przynajmniej mówił pani domu, zaznaczając, że wyczerpuje go obecna praca akwizytora, którego, jak wilka, karmią nogi.
Nikt w domu nie wiedział jednak całej prawdy, a więc tego, że Sergjusz, nie mając żadnej stałej pracy, mógł sobie pozwolić tylko na trzy obiady tygodniowo, żywienie się herbatą z chlehem w resztę dni, z wyjątkiem niedzieli, kiedy zastosował zupełną już głodówkę, nie opuszczając przytem łóżka, co w znacznym stopniu ułatwiało mu przeprowadzenie podobnej „kuracji“, jak nazywał w duchu swój niedzielny tryb życia.
Coprawda, gdyby nie dość znaczna dla jego kieszeni suma za zajmowany u Somowych pokój, miałby się znacznie lepiej, nie śmiał jednak pozbawić wychudłej, zapłakanej i zgnębionej pani Somowej lokatora, więc musiał oszczędzać na wszystkiem, aby wytrwać przy swojem mieszkaniu w najlepszej części Fu-Tien-Koo. Poza wszystkiem jednak miał szczęście i bez pracy nie pozostawał, chociaż pobiłby zapewne każdy rekord jej różnorodności. Pracował, jako tragarz, przy ładowaniu okrętów; przeglądał korekty w pewnem angielskiem piśmie popołudniowem, pakował ryzy papieru, wysyłanego do Kanady; kontrolował bilety w kinie „Alhambra“; sprzedawał japoński dziennik reklamowy, wydawany w języku angielskim i chińskim, i zbierał dla niego ogłoszenia, a nawet przez kilka dni był szoferem auta ciężarowego, rozwożącego trzy razy na dobę pieczywo ame-