Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

teraz oczekuje, będzie drobnem, słabem przeżyciem w porównaniu z ponurą przeszłością.
Zegar zgrzytał i, niby zdyszany, usiłował rytmicznie wybijać sekundy.
Tyk-tak, tyk-tak, tyk-tak!...
Pierwsze sekundy nowego życia człowieka.