Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Rozdział VII
PRZYGODY NA MANEWRACH

Po wypoczynku pułk przerzucono na inny odcinek frontu manewrowego.
Po jednym nocnym marszu zatrzymano całą grupę nad brzegiem rzeki, gdzie saperzy w największym pośpiechu budowali most pontonowy.
Kompania kapitana Derenia-Grzmotnickiego odmaszerowała na wskazane jej miejsce na ostre strzelanie. Na te ćwiczenia niespodziewanie przybył dowódca pułku z majorem Rzęckim.
Okazało się potem, że byli oni obecni w innych też kompaniach, by mieć osobiste wrażenia o przygotowaniu strzeleckim żołnierzy i spośród najlepszych strzelców wybrać tych, którzy mogliby wziąć udział w zawodach, jakie zamierzał ogłosić dowódca korpusu.
Meldując dowódcy pułku kapitan oznajmił:
— Panie pułkowniku, z mojej kompanii można bez żadnego ryzyka posłać trzech strzelców: Jerzego Brzezińskiego, Stanisława Warusarza i Hrycia Wasiuka. Ci nie zawiodą!
Oficerowie zbliżyli się do strzelających szeregowców i przyglądali się ćwiczeniom.
Kapitan miał słuszność: wskazani przez niego strzelcy mogli stanąć do każdego, najbardziej trudnego nawet współzawodnictwa.
Pułkownik był rozpromieniony i mówił do oficerów z ożywieniem: