Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Napiszę do niej! — postanowił w końcu i natychmiast z przykrością a nawet lekką pogardą przypomniał sobie, że zapewne nigdy nie była w szkole (jakaż tam może być szkoła w Witlicy!) i ani czytać, ani pisać nie umie.
Tak więc nie napisał, bo i po co, kiedy sama przeczytać nie potrafi.
Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień coraz bardziej zapominał o kraśnej Hłyszczance.
Błąkając się po parku Łazienkowskim jak dawniej myślał o swoich górach, zielonych wierchach, złomiskach skalnych, ciemnych puszczach, które sto razy przemierzył własnymi stopami, ale nie wiązał już tych wspomnień z dziewczyną huculską, co sama mu miłość swoją wyznała.


...i wyciągnął tonące dzieci na brzeg.

Przed manewrami służba i szkolenie wypełniały mu całe dnie tak, że nie pozostawało już czasu na żadne wspomnienia i jakieś tęsknoty, chociaż, jak wiadomo, trudno jest żyć góralowi bez gór. Wyrywał się jednak Brzeziński do swego ulubio-