Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Brzeziński szybkim ruchem odłożył fujarkę, skoczył na równe nogi i wyprężył się służbowo.
Do stołu, przy którym stał, szedł pan pułkownik. Miał twarz uśmiechniętą i oczy jak gdyby czymś rozradowane.
Postępujący o krok za nim kapral mówił:
— Melduję posłusznie! O górach rozpowiadał i na fujarce grał szeregowiec Jerzy Brzeziński.
— Dobrze... dobrze — kiwa głową łaskawie dowódca pułku.
Stanął przed Jerzym i obejrzał go od stóp do głowy.
Piękny, zgrabny był chłopak i żołnierską miał już postawę, więc uśmiechnął się doń pułkownik i rzekł:
— Nie wiedziałem, że mamy w pułku Hucuła! Z jakich to stron? Znam Karpaty, bo dowodziłem baonem w 5-ym pułku Strzelców Podhalańskich.
Brzeziński wpatrywał się w śmiałą, poważną twarz dowódcy, zerkał okiem na Krzyż Walecznych z trzema okuciami na wstążce (wiedział, co to znaczy!), na krzyż Virtuti Militari, taki sam, jaki przysłano wdowie po Wojciechu Brzezińskim wraz z pismem o tym, że mąż jej poległ za ojczyznę.
— Skąd jesteście? — powtórzył pułkownik pytanie.
— Melduję posłusznie, panie pułkowniku! Jestem polski gazda z Berezowa i Mygły a nie Hucuł... Jerzy Brzeziński, szeregowiec pierwszej kompanii...
— Doskonale! — przerwał mu dowódca. — Słyszałem jakeście pięknie opowiadali o górach, lasach i zwierzętach... Zapewne byliście gajowym?...
— Melduję posłusznie, panie pułkowniku, na swojej siedzimy ziemi... ino, że ja do łowów od maleńkości przysposobiony...
— To bardzo, bardzo dobrze! — ucieszył się dowódca. — Kapralu, jutro po obiedzie zameldujecie się z Brzezińskim u pana majora Rzęckiego...
— Rozkaz, panie pułkowniku!
— Czołem, chłopcy!
— Czołem, panie pułkowniku! — odkrzyknęli żołnierze.
— Macie, bracie, szczęście! Major Rzęcki — to musicie