Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jechał teraz do Warszawy i klął, że pociąg wlecze się niczym dzik z przebitym kulą grzbietem.
Wreszcie dojechał i stał się żołnierzem.
Nie stał się, tylko przypomniał sobie, jak i co robili ci, z którymi kluczył po zaśnieżonych wierchach i lasach, rozwichrzonych od wichrów.
Tam to była robota!
W pułku wydało mu się wszystko łatwe, wesołe, jasne i radosne.
Zresztą nie mogło być inaczej. Przede wszystkim życie żołnierskie było mu już dokładnie znane i to — w warunkach niezrównanie cięższych — bojowych. Poza tym wszyscy w kompanii — od kaprala do kapitana, rozkochanego w prawdziwych żołnierzach, w mig poznali się na Brzezińskim, wspaniale już wyszkolonym.
Koledzy też garnęli się do wesołego zawsze, dziarskiego i uprzejmego „Hucuła“, jak go nazywali, i darzyli go przyjaźnią i zaufaniem.
Zaczęło się to od pierwszych dni służby, kiedy to niezgrabnych, onieśmielonych, a często i niepojętych rekrutów dowództwo przerabiało na zuchowatych żołnierzy. W kompanii Jerzego było kilku Podhalan — wyrośniętych niby smreki, ognistych chłopów, nieskorych do posłuchu, bo w ich żyłach płynęła wolna, dzika krew góralska; wcielono też do kompanii pięciu Poleszuków — jasnowłosych, niebieskookich olbrzymów milczących i prawie po polsku nie mówiących. Z tymi rekrutami podoficerowie mieli krzyż Pański, bo nie wiadomo było, jak do nich gadać. Górale błyskali wilczymi zębiskami i pogardliwie wzruszali ramionami, gdy posłyszeli, że tego lub tamtego robić nie należy lub zgoła w wojsku nie wolno. Jak to nie wolno, czemu nie należy, jeśli tego pragnie jego dusza spod Szczawnicy, Nowego Sącza, Turki, czy Skolego? Hej tam, kto im zabroni i jak, kiedy tyle krzepy w tych łapskach mają? A znów „wijuny“ poleskie, „czubaryki“ zakazane — draby ogromne, pokraczne, niby wierzby rosochate, o barach, co przez wrota, zda się, nie przepchają, chciałyby tylko jeść i spać, bo w swoim błotnistym, biednym kraju nędzne od dzieciństwa pędziły życie a napociły się, nałaziły po mokradłach i olszyńcach, namozoliły