Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zainteresowała się nim wreszcie Naczelna Dyrekcja Lasów Państwowych.
— No, teraz to już spokojny o pana jestem! — mówił radosnym głosem inżynier Zielewski, potrząsając dłoń Jerzemu. — Kariera wasza będzie zabezpieczona...
Jerzy milczał. Myślał o tym, że dawno nie miał listu od panny Stefanii i nic nie wie o losach szkoły w Mygli...
Westchnął ciężko...