Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kocham panią i tylko o życiu z panią marzę...

Panna Szemańska zbladła i w milczeniu wpatrywała się w pełne niepokoju i błagania oczy Jerzego. Zapewne jednak Brzeziński dostrzegł coś w jej spojrzeniu, bo w źrenicach jego zamigotały gorące iskierki, a radosny uśmiech opromienił jego strwożoną twarz. Nie mówił nic, zamieniony cały w oczekiwanie.
— Panie Jureczku... — szepnęła wreszcie panna Stefa — nie mówmy o tym... tymczasem... Musi pan odsłużyć termin w wojsku, a potem zdecydować o swoim losie... Wtedy... wtedy zapyta mnie pan o to raz jeszcze...
Spochmurniał i mruknął:
— A tymczasem ktoś inny zabierze mi panią...
— Będę czekała, aż najpierw pan mnie zapyta — szepnęła.
Porwał jej ręce i ucałował.
Nie mówili o tym więcej. Jerzy opowiadał o Bielskim i Starościaku. Zdawało im się, że zdołali pohamować wzruszenie i uzyskać całkowity spokój. Gdy jednak zawołano oboje na ko-