Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czekajcie, Brzeziński! — przypomniał coś sobie major. — O synu Bajbałowym mówiłem z generałem. Napiszcie mi tylko porządnie i szczegółowo, jak ta sprawa wygląda, kiedy dostał się chłopak do więzienia i do jakiego. Będę prosił pana generała, aby coś dla chłopca zrobił w Budapeszcie. Mam nadzieję, że to będzie miało pożądany skutek.
— Dziękuję, panie majorze, bo mi tego Bajbały okrutnie żal! — odpowiedział Jerzy.
Po śniadaniu myśliwi udali się na spoczynek, a koło godziny drugiej po południu Brzeziński prowadził już całe towarzystwo ku klauzie na Szybenym i stamtąd do drogi nad Czeremoszem, gdzie czekały na gości samochody i wozy, którymi mieli odjechać na obiad do Jawornika.
Nadleśniczy bowiem zaprosił myśliwych, oraz przybyłych do Jawornika starostę i dyrektora lasów państwowych do swojej siedziby, położonej malowniczo wśród lasu świerkowego, na pagórku, skąd roztaczał się piękny widok na wartką strugę Czeremoszu i zielone łąki z rozrzuconymi tam i ówdzie grażdami Hucułów jawornickich.
Brzeziński razem z Bajbałą spisał całą sprawę jego syna i skończywszy z tym, skrzyknął Iwana, obu gajowych i swoich chłopców, aby raz jeszcze obejrzeć jutrzejsze łowiska, wszystko sprawdzić i skontrolować.
Gdy zbliżali się do Lidowej spotkali nagle zezowatego chłopa w burym sieraku i nowych „kraszenyciach“ — czerwonych portkach.
Jerzy od pierwszego rzutu oka domyślił się, że widzi przed sobą Spiridona Birę. Hucuł zbliżył się do niego i powiedział:
— Posłał po mnie, panie, gajowy Bajbała, by wam w łowach dopomóc. Znam ja tu każdego bodaj jelenia i każdą ścieżkę w puszczy. Mogę doprowadzić panów myśliwych do „wiernych“ rykowisk.
Jerzy przyjrzał mu się uważnie. Chłop miał twarz smutną, ale poczciwą; w zezowatych ślepiach jego widniał strach i oddanie.
— Czy wiesz, że Bajbała wyznał mi wszystko? — spytał Brzeziński.
— Wiem, dziś w nocy widziałem się z Hryciem... — odpowiedział Bira i westchnął głęboko.