Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

...Przekomarzali się z kiermanyczami...

Długo chodził po brzegu rozglądając się dokoła, aż wreszcie znalazł to, czego szukał. Zobaczył w stromym urwisku białe pasmo ziemi, osypującej się przy dotknięciu na drobny jak puder proszek. Była to warstwa wyschłej na powietrzu białej gliny. Powróciwszy do gajówki, skinął na Ołeksę i powrócił do wąwozu. Pokazując towarzyszowi białe pasmo, powiedział:
— Po posiłku pojedziesz do dozorcy na klauzie i poprosisz go o dwa rydle i siekiery...
— Siekiery mamy — wtrącił Hucuł i słuchał dalej Brzezińskiego, który pouczał go, jak mają rąbać krzaki, budować przestronną szopę, oplatać ją gałęziami i oblepiać gliną.
— Będą tam mieszkać podczas rykowiska panowie oficerowie i goście.