Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Pod sztandarami Sobieskiego.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ V.
SZLACHTA WIERCHOWINY SZCZERZY KŁY.

Tego samego wieczora przybiegł do Kołomyi goniec od pana Walichnowskiego, którego pan Jerzy wysunął naprzód, ku Jasieniowi Polnemu. Rycerz donosił, że znaczny oddział janczarów po zdobyciu Horodenki sunie ku rzece Okno.
— Można Turków po nocy napaść i poszczypać, choć nie bardzo, bo jak na nas — wielka ich siła dąży. Tedy proszę pana komendanta o rozkaz — pisał pan Walichnowski.
Rotmistrz tedy poradził podkomendnemu, by nawiązawszy bitwę cofał się, naprowadzając Turków pod Kołomyję.
Walichnowski rozkaz spełnił ściśle.
10 lipca rotmistrz Berezowski zaczajony ze swoimi „krzyżakami“ i dragonami pułkownika Strzetelskiego pod Kułaczkowcami posłyszał dalekie strzały, a wkrótce dojrzał cofający się oddział Walichnowskiego.
W dwie godziny potem zaczęli nadciągać janczarowie. Jechali na wozach, zaprzężonych w wo-