Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za murem parku przechodził młody Hindus, i brzdąkał coś na jednostrunnej „dwanga“ i nucił piosnkę cichym głosem.
— Piękny jest świat! — westchnęła Atri. — Ale jakie to dziwne! Spostrzegłam to dopiero teraz, kiedy pokochałam ciebie, Ado!
— Miłość jak słońce opromienia wszystko i z ubogiej chałupy czyni najwspanialszy pałac! Wiem to, bo tak czuję teraz, słodka moja dziewczyno, cudna moja Atri!
Ogarnął ją ramieniem i całował jej oczy o drgających, trzepotliwych powiekach i czarnych zasłonach długich rzęs.
Tuliła się do niego jak dziecko pełne ufności, szczęścia i tej głębokiej radości, która jednakowo bez reszty pochłania biedne, skromne wieśniaczki i dumne córki najpotężniejszych władców.
I nagle jak piorun z jasnego nieba rozległ się jakiś dziwnie suchy, surowy i stanowczy głos Firleja:
— Atri moja, muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego... Po skończeniu kuracji Baaba odjadę do Tassgongu na pół roku. Muszę zakończyć studia, których się podjąłem i za które mi zapłacono. Nie mogę nikogo oszukać i nie spełnić swoich zobowiązań. Czy rozumiesz mnie, najdroższa?
Atri drgnęła i przymknąwszy oczy szepnęła:
— Mów, mów dalej!
— Może, to i dobrze się składa, że się rozstaniemy na pewien czas, bo będziesz mogła skontrolować, wypróbować swoje uczucia dla mnie... Rozumiem przecież, że w młodej główce twojej i w gorącym serduszku mogło pod wpływem silnych wrażeń i niecodziennych przeżyć zrodzić się uczucie wdzięczności dla tego, który dopomógł ci uniknąć niebezpieczeństwa, a potem wdzięczność twoja przekształciła się w miłość. Podobno, często tak bywa — i jest to zrozumiałe, najdroższa moja Atri... Teraz, gdy mnie nie będzie przy tobie, zdasz sobie sprawę z tego, co zaszło, zrobisz rachunek sumienia, ocenisz wszystko na trzeźwo i — postanowisz... Pół roku — to krótki termin, a zarazem długi...