Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XIII.
AŻ DWA PIERŚCIENIE DŻENGIZA-CHANA.

W Radż-Szupurze zaszły nieoczekiwane zmiany.
Na razie nie mówiono już nic o projektowanym wielkim przyjęciu z udziałem samego wice-króla, wszystkich gubernatorów, najwyższych dowódców wojskowych i zaprzyjaźnionych radżów.
Ghas-Bogra odroczył dzień ogłoszenia zaręczyn swej córki Atri.
Tak bowiem złożyły się nieprzewidziane okoliczności.
W pałacu, w lewym jego skrzydle, gdzie była jedna jasna sala, zamieszkał najbardziej zacięty wróg radży — Baab-al-Madras.
Radża Balory cierpiał bardzo, bo, chociaż zioła Firleja zabezpieczyły go przed zakażeniem krwi, straszliwa, szarpana rana nie goiła się wcale i od czasu do czasu zaczynała krwawić.
Widząc pochylonego nad sobą Firleja dwa razy dziennie zmieniającego mu opatrunki Baab, zaciskając zęby, by nie wydać krzyku bólu, mówił:
— Napróżno tyle zachodu! Przecież tak czy owak zginę z ręki Ghas-Bogry...
— Ależ ma radża przed nim pietra, no-no-no! — dziwił się doktór wesołymi oczami patrząc na pacjenta. — Nie taki straszny diabeł jak go malują, a mój przyszły teść przy tym wcale nie jest do diabła podobny!
Baaba nie uspokoiło wszakże wesołe oświadczenie Firleja, więc wpadał w coraz bardziej ponury i beznadziejny nastrój,