Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Był przyjacielem? To znaczy, że teraz nim nie jest? — spytał Firlej.
— Teraz, sahibie, od dwóch już lat Baab-al-Madras nie bywa w Rungpurze.
— Co się stało, przyjacielu?
— Baab zasyłał swatów do Radż-Szupuru, gdyż zamierzał poślubić córkę naszego władcy, lecz otrzymał odmowę — objaśniał kornak, składając niezłomny dowód, że tajemnicy nie mogą utrzymać nawet mury pałacowe i gwardia przyboczna królów.
— Dlaczego nie przyjęto jego oświadczyn? — dopytywał się doktór.
Kornak wzruszył ramionami i skrzywił usta w nieszczerym uśmiechu.
— Różnie powiadają ludzie! — mruknął. — Podobno Baab ma przy sobie doradców-bolszewików z Rosji i ci buntują go przeciwko dobrotliwemu mahatmie Gandhiemu i Anglikom, nasz zaś władca jest przyjacielem wice-króla i gubernatora Bengalu...
— Co wiesz jeszcze, bo to dopiero jeden powód, a mówiłeś, że ludzie różnie bają! — zmuszał Firlej kornaka do dalszych zwierzeń.
— Gadali jeszcze, że Baab nie uznaje wyższości Ghas-Bogry, który pochodzi od dawnych królów naszych... starożytnych... W końcu powiedziane było tak: Baab jest muzułmaninem, a Ghas-Bogra — brahmanem, więc nic z małżeństwa radży Balory z Atri-Mają nie będzie, no — i stąd nieprzyjaźń! Baab-al-Madras przygotowywał nawet zamach na naszego radżę... i ciągle buntuje przeciwko niemu lud, obiecując, że odda mu pałac, ziemie i bogactwa Ghas-Bogry...
— Ach, to tak? — pomyślał doktór zrozumiawszy wreszcie zamiary przeciwnika swego przyszłego teścia i nagle wyłonił się przed nim cały plan postępowania z Baabem, który zamierzał zabić go, a teraz leżał u stóp Firleja.
— Żyje, czy go diabły zawlokły już do piekła i wrzuciły na samo dno kotła z wrzącą smołą? — pytał siebie doktór klękając przy radży.