Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Opowiem mu wszystko, wszystko o sobie i o panu! Zdobędzie pan doktór nowego przyjaciela. O, Ghas-Bogra potrafi być wiernym w przyjaźni!
Firlej stał w milczeniu, gdyż nie wiedział, co ma na to odpowiedzieć.
„Knox“ zaszczekał znowu radośnie, cieniutko, cieniusieńko:
— Hi-hi-hi!...
Śmiał się uszczęśliwiony czymś bezmiernie.
— Muszę pójść teraz do klasztoru i umówić się z Unenem o dniu odjazdu — powiedział żegnając Atri.
— Do widzenia, doktorze! — zawołała błyskając oczyma dziewczyna. — Przekonałam się, że nie ma pan świętej sylaby w księdze swego żywota! Dziś w nocy mówiłam panu, że w biografii pana doktora razi niczym nie wypełniona luka.
Zaśmiała się chytrze i wybiegła z werandy.
Firlej poszedł w kierunku „kiongu“, odprowadzany wesołym ujadaniem pieska.
Wkrótce doktór siedział już naprzeciwko Unena i słuchał jego cichego głosu.
— Ludzie biali nie mogą jeszcze dojść do wyrzeczenia się życia człowieczego i do prawdziwej wzniosłości ducha. To też nie należy ci schodzić z drogi szczęścia, na którą skierował cię Wielki Duch. Pamiętaj, że doskonałość ma dwie matki. Jedna — to szczęście, druga — wiedza. Sądzona ci jest doskonałość, zrodzona ze szczęścia. Nie odtrącaj więc jej nieoględnym czynem lub słowem fałszywym! — pouczał Unen trzymając dłoń na ramieniu Firleja.
— Miotam się... walczę ze sobą... waham się i nie wiem, co mam począć! — z jękiem wybuchnął młody doktór.
— Gdy zapytano raz Sakkia-Muni: jaki jest lek na wahanie, niewiedzę i miotanie, odparł boski mędrzec jednym słowem: Prawda! — szepnął lama zaglądając w smutne i niespokojne oczy przyjaciela.
— Ach — prawda! — powtórzył Firlej opuszczając głowę. — Prawda zabija zawsze złudzenie, a ono czasem