Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miseczką herbaty z mlekiem i bułeczką, spał znowu jak zabity.
— Brak kultury duchowej i idei — pomyślał doktór i nagle wybuchnął wesołym śmiechem.
— Co pana rozśmieszyło? — spytał wtórując mu śmiechem Hill.
— Robiłem w duchu wyrzuty swemu „Knoxowi“ i wywyższałem się nad nim kulturą i ideologią! — powiedział Firlej.
— Ależ to bardzo kulturalna psina! Nie chciał pić bawolego mleka, wolał konserwowaną śmietankę firmy „Golden Cow“ — bronił pieska Amerykanin.
— Ach w tych sprawach „Knox“ jest arbitrem! Uznaje tylko krowie lub kozie mleko, na wszystkie inne gatunki gwiżdże!
— No, widzi pan, doktorze, że piesek ma... zasady — żartował Hill dolewając gościowi likieru.
Gdy zegar wybił jedenastą, Amerykanin wstał i spojrzawszy na doktora powiedział:
— Chodźmy! Dobry czas, bo, Hussein, oszukawszy swego Allaha modłami, śpi już jak nowonarodzone dziecię!
Wyszli z domu, a za nimi ziewając podreptał niewyspany „Knox“.
— Mój pan chyba zwariował — myślał piesek sunąc tuż koło nogi doktora.
Może zresztą „Knox“ wcale tak nie myślał, ale miał taki wyraz pyszczka i nieco pogardliwe pytanie w zaspanych ślepkach, którymi zerkał niechętnie na doktora.