Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uff! — parsknął lekarz. — Pięknie wyglądalibyśmy wjeżdżając z taką świtą do Singribari!
Lamowie kiwali głowami i uśmiechali się.
Z pagórka odsłonił się wkrótce widok na duże zbiorowisko szarych i żółtych domków z panującą nad nimi pagodą.
— Singribari! — powiedział hutuhta.
Zboczyli z traktu i polną drogą objeżdżać poczęli miasteczko, by dla zatarcia śladów wjechać do niego od południa.