Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„haik“, lecz młodzieniec nie pozwolił na to i stawał się coraz bardziej natarczywy. Widząc, że cnocie jej grozi niebezpieczeństwo, rzuciła się do wody i zamieniła się w rybkę. Od tego dnia źródło to nazywają ludzie „źródłem ryby“ (Ain-el-Hout) i uważają je za święte i lecznicze. Ryb tu łapać nie wolno i niewolno zanieczyszczać wody.
Mohammet skończył opowiadanie i, uśmiechając się, dodał:
— Tutejsi żywi marabut’y i mieszkańcy są straszliwymi wyzyskiwaczami. Sprzedają wodę źródła, skamłają o pieniądze za pokazanie kubb i wogóle są bardzo nielitościwi dla kieszeni nietylko cudzoziemców, lecz nawet Arabów z okolicznych wsi i z Tlemsenu. Dlatego święty i poeta Ben Jussef napisał tak:
„Ain-el-Hout“ jest źródłem nicponiów; przechodniu napij się wody i przechodź szybko swoją drogą!“
Gdy Mohammet dawał tak niepochlebną referencję o mieszkańcach osady, cały ich tłum zbliżał się do nas, już zdaleka proponując nam swoje usługi.
Mohammet rzucił im parę słów, my zaś kilka srebrnych monet czepiającym się nas chłopakom i jakiemuś ślepcowi. Figlarny to był ślepiec! Dojrzał odrazu śród kamieni i trawy opuszczoną przeze mnie monetę, zdążywszy jednocześnie targnąć za ucho jakiegoś chłopca, sięgającego już po nią umorusaną dłonią. Tłum, rozczarowany bardzo, natychmiast się rozproszył, widząc, że żadnych „kokosowych interesów“ na przybyłych „Amerykanach“ nie zrobi, bo mają swego przewodnika. Nie oglądaliśmy kubb miejscowych, gdyż było ich za wiele, a wszystkie tak podobne do siebie jak jedna świeca stearynowa — do drugiej, i jak kubba z Fezu jest podobna do kubby z Kejruanu lub Biskry.
Zato Mohammet poprowadził nas pieszo za wieś, gdzie, w głębokim wąwozie przepływającej tu Safsaf, oglądaliśmy ciepłe, lecznicze i, naturalnie „cudowne“ źródło — „hammam“, wypływające z jaskini.