Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

było zakończone i budziło ogólny zachwyt, odbyło się wspaniałe otwarcie świątyni dla wiernych. Po ceremonji sułtan zawezwał do siebie obydwu budowniczych i rzekł:
— Dzieło wasze jest przepiękne, i nie wiem, czem mogę was wynagrodzić.
Współzawodnicy milczeli. Wtedy sułtan kazał przynieść kilka worów ze złotem i rzekł do maurytańskiego budowniczego:
— Weź to złoto i bądź najbogatszym z moich poddanych.
Zwracając się do Żyda, ciągnął dalej:
— Co zaś do ciebie, psie niewierny, to musiałbym wyrwać ci serce z piersi za to, żeś stopami znieważył święte miejsce. Lecz jestem zadowolony z twej pracy, więc daruję ci życie, jeżeli Allah tego sobie życzy. Ludzie moi wyprowadzą cię na szczyt minaretu i musisz zniknąć stamtąd przed nadejściem nocy. Inaczej — śmierć! Idź!...
Żyd odszedł, wylękły, rozmyślając o niewdzięczności władcy. Zamknięto go w minarecie. Architekt długo myślał nad tem, jak się ma wymknąć z miejsca uwięzienia, ale że był to człowiek pomysłowy, więc z desek zrobił skrzydła i umocowawszy je na ramionach, zeskoczył ze szczytu minaretu. Ponieważ, robiąc skrzydła, spieszył się, więc robota nie była dobra, niektóre deski pękły i architekt spadł na szczyt pagórka, noszącego dotąd nazwę „Wzgórza Żyda“, gdzie rozbił się na śmierć. Umierając, rzucił on klątwę na Mansurę, i w tej chwili zapadła noc i szaleć zaczęła burza. Piorun uderzył w minaret i rozłupał go na dwoje. Od tej chwili przekleństwa zleciały się zewsząd „dżinny“, zaczęły dręczyć, ścigać i zabijać ludzi chorobami i szaleństwem tak, że nikt z Arabów nie mógł tu pozostawać, a miejsce to prawowierni muzułmanie mijają z modlitwą lub zaklęciem magicznem na ustach.
Jednak, widocznie, rodzina kolonisty francuskiego, zamieszkałego wewnątrz ruin meczetu mansurskiego,