Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szli w zawody z rycerzami różnych narodów, a przydomek „el-andaloci“ jest dość często używany w starych rodzinach tlemseńskich.
Na rynku nieraz daje się słyszeć wykrzyknik, brzmiący pogardą w ustach Hadara, gdy chce obrazić przeciwnika:
— Kuluglis! Jesteś kuluglisem! Łżesz jak kuluglis! — Kuluglisi są niewolnikami, Hadarowie zaś ich władcami.[1]
Któż są ci pogardzani kuluglisi? Są oni potomkami Turków i berberyjskich kobiet. To są biali ludzie, często o niebieskich oczach i jasnych włosach, o twarzach śmiałych i inteligentnych. Mieszczą się w południowo-zachodniej dzielnicy Tlemsenu i, chociaż, pod wpływem francuskiej administracji, nienawiść pomiędzy Hadarami i Kuluglisami wygasła, prawie zupełnie, nie łączą się jednak ze sobą i nie obcują. Kuluglisi pogardą płacą Hadarom za pogardę i, chociaż nie wymyślają „od Hadarów“, jednak z zawadjackiemi minami śpiewają sobie:
„Hadar... O pani! Co za głupie imię posiadają ci ludzie? Ich kark jest koloru szarańczy, a głowa ich owinięta zawsze ohydnemi szmatami. To — Hadar, o, pani!“...
Klan Hadarów był, do opanowania kraju przez Francuzów, w stałej walce z klanem czyli „Sof“ Kuluglisów, którzy nieraz zbrojnie zwalczali panujących sułtanów i emirów maurytańskich, aż wreszcie 13 stycznia 1836 r. dopomogli francuskiemu marszałkowi Clauzel zdobyć Tlemsen, gdy w Meszuar Kuluglisi odważnie odpierali ataki Maurów.

Meszuar jest kolebką nienawiści i niechęci pomiędzy Hadarami i Kuluglisami; na rynku spokojnie spotykają się, zmięszani z Żydami, wypędzonymi niegdyś z Hiszpanji i z murzynami, dawnymi niewolnikami, przywożonymi z Sudanu, lecz pod murami Meszuaru

  1. Patrz Doutte, Alfred Bel itd.