Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/414

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nymi sprzymierzeńcami. Lata ucisku wyrobiły w narodzie polskim zrozumienie ludzi i zjawisk i wlały w naszą krew i mózg niezłomną wolę do istnienia na naszej ziemi, podług naszych myśli i ideałów.
Nie jestem zrażony tem, co się dzieje w Europie, gdyż czuję i widzę czas, kiedy wszystkie państwa przejrzą, lub będą zmuszone przejrzeć i zrozumieć stare, dziedziczne błędy polityki, podążą do wzajemnego porozumienia, uzgodnienia najżywotniejszych potrzeb każdego narodu i wejdą na drogę pokoju.
Wtedy my — Polacy będziemy znowu w pierwszych szeregach, bo pokój widzimy w wolności, bo na naszych dawnych sztandarach jeszcze się nie zatarły słowa „za naszą i waszą wolność“!
Podzieliłem się z pułkownikiem Hanotte temi myślami i przekonałem się, że zrozumiał mnie. A że o tem mówiłem nieraz z Anglikami, Niemcami i Amerykanami, a nikt mi w zasadzie nie przeczył, więc wzmocniło to we mnie wiarę w prędką zmianę egoistycznej, zbrodniczej i zgubnej dla Europy polityki nienawiści.
Spędziliśmy bardzo mile wieczór w gościnnym i serdecznym domu pułkownika. Odprowadził nas i na pożegnanie rzekł po polsku:
— Bywajcie zdrowi i szczęśliwi! Niech żyje Polska!
— Niech żyje Francja! Niech żyje twórcza biała rasa, niech żyje ukojona myśl Europy, niech doprowadzi ona całą ludzkość do pokoju i szczęścia!
Cicho płynął jasny księżyc, migały gwiazdy, pełne zrozumienia i pogody, połyskiwały złote kule na szczycie wysmukłej Kutubia, a z ciemnego zaułka niosła się błagalna pieśń-modlitwa, wysławiająca Allaha:
— La Illah Illa Allah, Allah Akbar, Allah El-Mudhill, Allah El Muiz.
— Nie masz Boga, tylko Bóg Allah, Allah, przedwieczny, Allah, który poniża, Allah, który wywyższa!...
I znowu:
— Allah, Alla—a—a—ah!...