Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do wielkich zaszczytów w haremach „władców gór“, baszów, a nawet w seralach sułtańskich.
Opuszczone przez ojców, braci i mężów, przez nikogo nie bronione i nie strzeżone piękne góralki, podlegają wszelkim niebezpieczeństwom i pokusom. Pracując w zastępstwie mężczyzn w polu lub około domu, nie mogą one ukrywać twarzy i drażniących zmysły kształtów, więc ludzie widzą je i wybierają sobie kochanki i żony, podług swoich upodobań i marzeń. Również i wysłanki z „Mulej Abdallah“ i innych dzielnic kobiet, chętnie odbywają podróże do wsi góralskich i tu czyhają na zdobycz, która potem znika bez śladu na dnie morza nędzy ludzkiej.
Pamiętam, że raz jeden rozegrał się przede mną w całej pełni dramat górali Suss. Było to w jakiejś małej oazie — jednej z tych, co rozrzucone są dokoła malowniczej Biskry. Przejeżdżałem w poniedziałek, w dzień bazaru, kiedy z okolicznych wiosek i koczowisk przybywają tubylycy, sprzedają barany i wełnę i kupują ubrania, herbatę i cukier.
Na małej Kissarja z wychodzącemi na placyk handlowemi uliczkami, zgromadziły się tłumy tubylców ze swemi wielbłądami i osłami. Wszystko było w ruchu, gdyż kupcy oglądali barany i wory z wełną. Nagle rozległ się krzyk. Tłum się zakołysał, zaczął się rozstępować, tworząc koło, otaczające oswobodzone miejsce. Pośrodku pozostał tylko jeden człowiek, odróżniający się od ciemnych, prawie czarnych, ogorzałych od słońca i gorącego wiatru koczowników Sahary, jasną, oliwkową skórą.
— To Suassa! przybysz z ziemi Suss! Obłąkany Ader er Rebia!
Suss trzymał w ręku kilka deseczek, które zaczął wtykać w ziemię, jedną przy drugiej. Było ich siedem. Wtedy wygłosił jakieś przemówienie i, odrzuciwszy połę granatowego burnusa, wydobył z za pasa siedem krzywych, jak sierp, noży — „kumia“ i z nadzwyczajną celnością i siłą ciskał je w deseczki. Ostre noże wbijały