Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nący w promieniach chylącego się już ku zachodowi słońca. Myśli moje biegły w stronę meczetów, grobowców i medersa, gdzie czaiła się w ukryciu dusza Islamu.
Nie! Islam nie jest nieruchomy, lub uśpiony. On wierzy w przeznaczenie, a więc trwa w milczeniu i cierpliwości, spokojny i surowy. Lecz gdy przyjdzie godzina, w której wierni zrozumieją, iż przeznaczenie wymaga czynu, lub gdy tę konieczność działania objaśni im człowiek z północy, czy od wschodu, — znikną jak mgła poranna cierpliwość, spokój i wyrozumiałość. Zostanie surowość Proroka! A przecież ci ludzie, co mieli objaśnić i obudzić, już przyszli! Widziano ich w wirze rewolucji w Persji i Turcji, w ruchu muzułmańskiego Afganistanu. Wielka wojna światowa, kolonjalna polityka białych ludów i upadek ich potęgi i uroku dały nowe hasło „zbliżającej się godziny“.
Islam nie ma w swej duszy cech ewolucji, jest w swych przejawach zewnętrznych szeregiem skoków rewolucyjnych. Jednolitość myśli tworzy mocną i rozległą organizację; pietyzm podtrzymuje poryw, czyniąc go długotrwałym. Muzułmanie są wytrzymali fizycznie i duchowo, gdyż mają, jako koczownicy, wojownicy i drobni rolnicy, małe zapotrzebowania życiowe. Przyszli tu z jałowych, opustoszałych płaszczyzn Azji, znaleźli znośniejsze warunki bytu i lepszego życia nie pożądają, broniąc go jednak, jako zdobytego uporczywą walką i wielkiemi trudami. Ziemię swoją, paloną przez słońce, ziemię wysychającą na kamień i pękającą, to znowu pokrywającą się barwnemi kobiercami kwiatów wspaniałej trawy, kochają, bo ją zdobyli krwią, bo ona ich żywi, bo dała przytułek prochom władców, wodzów, proroków, świętych, uczonych i czarowników.
Jednak burze dziejowe unosiły się nad temi szczepami, szalały na ich ziemi, niszcząc dobytek i życie pokoleń, więc są obojętni dla nędzy i z wolą niezłomną zabierają się na nowo do budowy swego skromnego i prostego życia, wierząc w przeznaczenie, co ma doprowa-