Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zaczęła głośno łkać, lecz wkrótce umilkła i po chwili zaczęła nucić swoją ponurą pieśń, podobną do słyszanej na pogrzebie w Tlemsenie.
Wyprowadzono ją z „patio“ i po długich namowach i nawet pogróżkach wyprawiono policją do domu. Przyszła nazajutrz, jak gdyby nic nie zaszło, i zabrała się do pracy, milcząca, zwinna i szybka, jak wiatr. Zochna wstawiła się za nią u pani Ossun, prosząc, aby przebaczyła murzynce tym razem. Lecz pani Ossun powiedziała, że to już przytrafiło się dziewczynie po raz trzeci i mając na swej odpowiedzialności pierwszorzędny i ogromny hotel, nie może przystać na to i wydaliła czarną tragiczkę, jak losy jej przodków, pracowitą, jak niewolnica, i, jak niewolnica, zbuntowaną Zohrę.