Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mówiła to z wielkiem przekonaniem i siłą, a oczy jej poczęły płonąć ogniem jeszcze gorętszym.
Widocznie, idea o niepodzielności zapadła już do tej czarnej głowy, a był to bunt przeciwko Koranowi i „czaria“, bunt jawny i dla tradycji niebezpieczny. Mam wrażenie, że tylko taki bunt może wstrząsnąć Islamem do posad i mieć skutki nieobliczalne, w rodzaju tych, jakie miały miejsce w Turcji po otwarciu i zniesieniu haremów.
Czy otwarcie haremu nie było pierwszym krokiem do zniesienia kalifatu i burzliwej historji Turcji od chwili powstania partji młodo-turków? Wyzwolenie kobiety muzułmańskiej zadało potężny cios nauce Proroka.
Pewnego razu spostrzegliśmy, że z Zohrą dzieje się coś złego. Była blada, właściwie szara, miała nieruchome oczy, pełne rozpaczy. Gdy wieczorem żona moja grała na skrzypcach, ujrzeliśmy w zachodzącym już fioletowym zmroku Zohrę. Niespostrzeżenie, bez szmeru wślizgnęła się do naszego „patio“ i siedziała nieruchoma, skulona, przyciśnięta do grubego pnia bananu. Skończywszy grać, Zochna zawołała ją.
Zerwała się na równe nogi, a wtedy ujrzeliśmy zalaną łzami twarz i smętne oczy.
— Co madame rozkaże? — zapytała Zohra, pochylając głowę, aby ukryć łzy.
— Dlaczego Zohra płacze?
— Pani tak pięknie, tak rzewnie gra, że aż dusza płacze z żałości nad samą sobą! — zawołała z wybuchem dziewczyna i, głośno łkając, wybiegła.
Przeszło jeszcze kilka dni. Zohra po dawnemu pracowała, z nadzwyczajną szybkością przenosząc się z jednego końca ogromnego „Tranzatu“ na drugi. Wszędzie migał jej barwny zawój z jedwabnej chustki i zawsze czyste, białe ubranie. Pewnego dnia po obiedzie ujrzeliśmy Zohrę, przechodzącą przez nasze „patio“ do pokoju ochmistrzyni. Szła, słaniając się i zataczając tak, że musiała opierać się o ścianę. Mruczała