Strona:F. A. Ossendowski - Orły podkarpackie.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ VI.
I CO Z TEJ PRZYGODY WYNIKŁO?

Panowie Herburt i Kmita nie posiadali się z radości. Już trzy dni minęło od przygody chłopaków na Wiśle. Pan Herburt zwołał radę rycerzy swej chorągwi, by postanowić wspólnie, co robić z jeńcami?
— Obwiesić na wierzbie na rozstaju — i tyle psubratom się należy! — mruknął wydymając wargi Wierusz Tarło.
— Ja bym im kamienie do szyi uwiązał i do Wisły rzucił! — odezwał się Jan Dzieduszycki ze Smuchowa.
— Może końmi rozerwać takich synów? — doradził Janko Kulczycki.
Kary śmierci dla szpiegów żądali też Tatomir Bałaban, Jur Matkowski — Delatyński, Stefan Pieniążek i Spytko Suchy — Wilk.
Inni widząc zakłopotane oblicze wodza milczeli oczekując, co powie.
Wreszcie przemówił pan Paweł co chwila szablą o ziemię gruchając:
— Już ja bym im słodki obmyślił koniec, ino... nie mogę!
Wszyscy w zdumieniu spoglądali na pana Herburta. On zaś ciągnął: