Strona:F. A. Ossendowski - Nieznanym szlakiem (1930).djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na Tinza-ho, ja zaś zawsze będę miał was w sercu swojem. Bywajcie zdrowi! Z Bogiem!
Wspiął konia i popędził naprzód. Tuż za nim jechało dwóch jeźdźców...
Rozległy się krzyki, nawoływania, parskania koni, skrzyp kół. Długi wąż jeźdźców i wozów wyłaniał się z wąwozu i, rozbiwszy się na mniejsze części, jął sunąć w różne strony...
Epopeja Złotej Rzeki była zakończona na zawsze...