Strona:F. A. Ossendowski - Nieznanym szlakiem (1930).djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wtedy zapytałem się, jakim sposobem ja — syn murzynki — mam oliwkową, jasną cerę?
— Odpowiedziano mi, że jest to tajemnica mojej matki, a że murzynki są rozpustne i lekkich obyczajów, więc o wypadek nie trudno, a ten wypadek zawsze nadaje dzieciom bardziej jasną skórę.
— Dobrze jeszcze, żeś się nie urodził w paski lub w centki! — wołano ze śmiechem.
Zacisnąwszy zęby, zapytałem wtedy:
— Panowie nazywacie murzynki kobietami rozpustnemi, ale jak nazywacie białych mężczyzn, którzy uczynili je takiemi?
Nic mi na to nie odpowiedzieli; moi koledzy zaśmiewali się tylko bez końca.
Pamiętam, jak w roku zeszłym, gdym to strącił nad oceanem nieprzyjacielski samolot...
Roberts nagle umilkł i przeprowadził dłonią po czole, jakgdyby budząc się ze snu.
Ze zdumieniem rozejrzał się dookoła i nagle, machnąwszy ręką, szybkim krokiem ruszył z lotniska.

II.

Na samym końcu malej osady stał czerwony długi dom, gdzie mieściły się poczta i telegraf. Roberts szedł ku temu domowi i, obszedłszy go dokoła, zapukał do drzwi od strony podwórza. Po chwili już wchodził do małego, czyściutkiego