Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zasypiali dopiero wtedy, kiedy klucz małych, białych czapelek przelatywał z lekkim świstem tnących powietrze skrzydeł. Na dalekich łachach krechtały czarne kaczory i pobekiwały głupie i żarłoczne kormorany.[1] Zrzadka tam i sam coś wzdychało przeciągle, a wtedy słyszeli głośny plusk wody. Fala wybiegała na kamienisty ździar i syczała na żwirze.
Soko szeptał do Y:
— To mali — hipopotam wynurzył łeb z wartu i prychnął...
Wiedziały o tem płochliwe żórawie i bociany, gnieżdżące się po zarośniętych krzakami wysepkach, i wydawały krótkie, trwożne trąbienie.
Wyskakiwały z wody uganiające się za ćmami ryby i wpadały w toń z donośnym pluskiem.
Ledwie brzask sączyć się zaczynał przez mglistą zasłonę oparów, budzili się obaj, wyciągali „dróżki” z hakami, oglądali więcierze, wrzucali zdobycz do kosza i powracali do wsi. Soko — do staruszki matki, Y — do wszystkich razem.
O, Soko był wzorem dla młodego Y — sieroty!

On to nauczył go pływać i nurkować tak zwinnie i głęboko, że chłopak mógłby umknąć przed ścigającym go krokodylem; on też wska-

  1. Kormoran — ptak wodny, kruk morski.