Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

taniem, które wywołało nowy wybuch śmiechu i wesołości:

— Powiedz-no mi, wodzu, odważny rru, czy nie ukryłeś gdzieś tam wśród belek i desek całej swojej bandy?

Chłopak potrząsnął głową i odpowiedział smutnym głosem.
No, sir![1] Banda siedzi w więzieniu, gdzie zapewne dozorcy garbują w tej chwili skórę chłopakom...

Umilkł, lecz po chwili, patrząc śmiało w oczy szyprowi, szepnął:

  1. Nie, panie!