Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
36
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Przestał płakać. Porwała go natomiast potężna nienawiść.
Kołowały przed nim postacie, wirujące w mętnym, szarym zmroku.
Bóg, ojciec z orderem na piersi, wójt, rudy Sieriożka, wysoki komisarz policji Bogatow, doktór Titow, stara, pomarszczona znachorka, blady pop wiejski, którego gonił opasły ojciec Makary, prężące się lubieżnie nagie piersi dziewki bezmyślnej.
Z pola szła do niego zła, namiętna skarga od pługów i soch:
— O—o—o—o—ej! O—o—o—ej!