Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/397

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
349
LENIN


Rozwinął i krzyknął przeraźliwie.
Była to kartka, na której przed trzema miesiącami napisał dla Heleny Aleksandrówny Remizowej upoważnienie na zwracanie się do niego osobiście w każdej sprawie...
Remizowa! Helena... Remizowa.
Złocista główka, pochylona nad haftem, niebieskie oczy, pełne łagodnych błysków... namiętne usta, posyłające go na zemstę za powieszonego brata... To — ona prosiła go o miłosierdzie?!
Skoczył do telefonu. Wywoływał numer „czeki“.
Dzierżyński długo nie podchodził do aparatu. Wreszcie Lenin usłyszał jego głos.
— Proszę tymczasem zawiesić wyrok nad Remizową i jutro porozumieć się ze mną! — krzyknął zdyszanym głosem.
Dzierżyński nie odpowiadał. Widocznie, przeglądał papiery. Ich ostry szelest wyraźnie dochodził uszu Lenina.
— Obywatelka Remizowa, Helena Aleksandrówna, zamięszana w sprawie zamachu z dnia 1 stycznia roku bieżącego; oskarżonej udowodniono, że w jej mieszkaniu w Petersburgu, przy ulicy Preobrażeńskiej pod nr. 21, przebywała wykonawczyni zamachu, obywatelka Dora Frumkin. Obywatelka Remizowa została skazana na śmierć przez rozstrzelanie — powolnym głosem czytał Dzierżyński.
— Wstrzymajcie wyrok do jutra... — znowu krzyknął Lenin.
— Przed kilkoma minutami powiadomiono mnie, że wyrok został wykonany. Właśnie czytam: Remizowa, No. 1780, przesłana z Petersburga w związku z...
Lenin rzucił słuchawkę i ryczał:
— Przekleństwo... Przekleństwo!... Podły potwór... Kat krwawy... bez serca... obłędny... zbrodniczy....
Zwykle sprawnie pracujący umysł zadał odrazu pytanie:
— Kto? O kim mówisz?
Lenin ścisnął skronie i zawył przeciągle, tak, jak wyła zrozpaczona, oszalała sędziwa żydówka w lochach „czeki“.
— To ja—a! To ja — a — a!
Drzwi się uchyliły i do gabinetu zajrzał zaniepokojony sekretarz.