Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/366

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
320
F. ANTONI OSSENDOWSKI


pójdzie za wami wszędzie, chociażby na szczyt Kaukaskich gór, lub na tundrę Sybiru, aby tylko tam powiewał sztandar czerwony i jaśniały wasze imiona, towarzysze!
Pomruk zdumienia przemknął po sali.
— Mędrzec! — z zachwytem szepnął Stiekłow-Nachamkes.
— Prorok jasnowidzący! — odezwał się głośno Boncz-Brujewicz.
— My tylko czujemy, on — myśli za wszystkich! — dodał z westchnieniem Piatakow.
— Zdumiewająca siła myśli! — wykrzyknął Newskij.
— Pozwólcie dokończyć towarzysze! — zwrócił się Lenin do obecnych. — Pomyślcie na chwilę, że jesteśmy już w Moskwie. Nie w jakimś „instytucie“ lub w przygodnym pałacu Krzesińskiej, lecz w Kremlu! W Kremlu!
— W Kremlu! — wybuchnął ogólny krzyk zachwytu.
— Stulecia historji natworzyły tam legend bez liku! Do nich wpłynie jeszcze jedna, nowa, czerwona, najszlachetniejsza legenda. Wasza legenda obrońców praw proletariatu, towarzysze! Kto nie zna Kremlu? Oczy, myśli i serca całej Rosji będą skierowane na was! Wasz głos przebrzmi z jego białych murów na cały kraj, na cały świat! Mówicie: „honor, kapitulacja, opuszczona placówka“. Jaki piękny poryw! Tak mówił też Kutuzow, broniący Moskwy przed Napoleonem, a jednak cofnął się, oddał stolicę na zniszczenie, lecz zwyciężył. Zwycięzców nie sądzą, towarzysze! Honor wodzów widzę w zwycięstwie, nie w śmierci bohaterskiej, bezmyślnej, niepotrzebnej, wspaniałej, a nieraz szkodliwej! Jeżeli wy, pomni na honor, umrzecie na szubienicach, kto zastąpi was? Kto poprowadzi rewolucję i losy proletarjatu ku ostatecznemu zwycięstwu? Tak myślałem z troską i bólem przedtem, nim przedstawiłem wam plan przeniesienia się do Moskwy, na Kreml... Wasze bohaterstwo płomienne posiało we mnie zwątpienie.... Teraz będę słuchał, co wy powiecie, bo tylko to jest wolą najlepszej części proletarjatu, dumy rewolucji!....
Cały Komitet Wykonawczy, komisarze, nawet stojący na czatach żołnierze otoczyli Lenina, cisnęli się do niego, jak owce do pasterza, jak dzieci do ojca, bili się w piersi, krzyczeli: