Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
119
LENIN


wera. Był on w swoim czasie zesłany na Sybir za podrabianie pieniędzy, lecz umknął zagranicę i teraz pracował w zakładzie graficznym. Przychodził nieraz do Uljanowa i prosił się do roboty. Włodzimierz zbywał go niczem, bo uważał go za człowieka ciemnego i nie posiadającego trwałych przekonań rewolucyjnych.
Teraz zapukał do jego pokoju w małym, brudnym hoteliku.
— Przychodzę do was w ważnej sprawie, towarzyszu! — rzekł. — Czy mogę liczyć, że potraficie zachować tajemnicę?
— Jakżeby mogło być inaczej? — odpowiedział uradowany z zaufania Walcis.
— Czy moglibyście sporządzić w swoim zakładzie, potajemnie przed wszystkimi, dobrą kliszę banknotu rosyjskiego i wydrukować chociażby dwieście sztuk? — szepnął Uljanow.
— Muszę się przedtem dobrze zastanowić — odparł grawer.
Minęło kilka dni niespokojnego oczekiwania. Uljanow nie mógł usiedzieć w domu. Po skończonej pracy wychodził z domu i błąkał się po mieście.
Miotał się, jak dziki zwierz w klatce. Towarzysze w Rosji czekali na nowe numery „Iskry“, tymczasem pismo nie wychodziło i brakowało pieniędzy na przejazd do Londynu.
Doszły go wieści, że Plechanow szydził pocichu, widząc, jak niepokorna, buntownicza „Iskra“ powoli umiera.
W chwili ostatecznego zdenerwowania Uljanowa późno w nocy do mieszkania jego w Schwabing zapukano podług umówionego znaku.
Wszedł Walcis. Miał tajemniczą minę.
Szepnął:
— Zapalcie lampę!
Gdy światło błysnęło, Łotysz wyjął z pod poły palta sporą paczkę, mocno obwiązaną sznurkiem.
Uljanow spojrzał i krzyknął:
— Pieniądze! „Iskra“ będzie żyła!
— Pięćset banknotów po 10 rubli każdy! — chwalił się Walcis. — Robota czysta! Tu nikt i nic nie spostrzeże! Zrobiłem próbę. Zmieniłem w banku dziesięć takich papierków. Poszło gładko!
Włodzimierz ściskał ręce grawera i dziękował mu, śmiejąc się i ciesząc.