Przejdź do zawartości

Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cały czas istnienia specjalnych okoliczności, z mojemi informacjami związanych, będzie mi wypłacała po 15 000 franków miesięcznie, ułatwiając mi finansowo i urzędowo przebywanie w najodpowiedniejszych miejscach, przezemnie wskazanych, a najdogodniejszych dla dalszej współpracy.
— Ależ to szaleństwo, drogi panie! — wołali kierownicy dzienników i wydawcy pism. — Tyle pieniędzy! Gdyby pan zechciał chociażby napomknąć, o co tu chodzi...
— Daję panom dwie minuty do namysłu, — odpowiadał Nesser, szyderczo krzywiąc usta i podnosząc się z krzesła.
Nie doszedł jednak do porozumienia z wpływowemi pismami politycznemi. Uśmiechał się złośliwie, aż, machnąwszy ręką, wszedł do „Café de la Paix“ i zniknął w budce telefonicznej.
Po skończonej rozmowie, usiadł przy stoliku i cierpliwie czekał. Po chwili wyjął z kieszeni blok cienkiego papieru, pióro i zaczął szybko pisać. Odrywał od bloku już czwartą stronicę, zapisaną drobnem pismem, równem i czytelnem, dowodzącem niezwykłej równowagi myśli, gdy do cukierni wtoczył się, rozpychając stojących mu na drodze gości, malutki, okrągły, jak piłka, ruchliwy jegomość bez kapelusza. Łysa czaszka, czerwona, perląca się kroplami potu, błyszczała, jakgdyby była powleczona grubą warstwą tłuszczu. Odrazu spostrzegł Nessera, pochylonego nad stolikiem i zawołał:
— Hallo! Hallo! Nesser! Cóż to za tajemniczy telefon? Naprawdę umieram z ciekawości!
— Nie tyle z ciekawości, ile z pożądania nowych tysięcy franków od zwiększonej ilości sprzedawanych