Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Hm! — mruknął Rabbit. — Nazywałem Willy Browna warjatem, a dziś sam narażałem swoje życie jeszcze bardziej po warjacku! Zadziwiające!
Nesser spojrzał na niego uważnie i rzekł:
— Zadziwiające!? Zadziwiające jest to dla mnie — Europejczyka, żyjącego wśród nieprzerwanej sieci zbrodni i ohydy politycznej i społecznej, lecz dla pana, obywatela młodej i, na szczęście, nie cuchnącej jeszcze padliną republiki uważam to za odruch normalny!
Rabbit z uczuciem potrząsał i ściskał ręce kolegi i mruczał zmieszany:
— Gdyby tak było... O, gdybyż tak było!...
Od tego wypadku karjera czcigodnego Benjamina Rumeura i rozwój „Hałasu Ulicy“ weszły na najszersze tory. We wszystkich sferach i warstwach społecznych podziwiano zręcznego, niemal genjalnego kierownika niedawno pogardzanego brukowca. Korespondencje, nadchodzące z Berlina, podawały najściślejsze informacje co do wojsk niemieckich, walczących we Flandrji i Szampanji, przebiegu walki składu dowództwa i nastroju ludności. Wiadomości, „Hałasu Ulicy“ wyprzedzały nieraz komunikaty urzędowe, a zawsze były przez nie potwierdzane. Imię Henryka Nessera stawało się najpopularniejszem w prasie. Wszystko to zawdzięczał teraz reporter nieobjaśnionej żądzy ofiarności, wybuchającej w nim tak potężnie w bitwie przy Dixmude. Dopomagało mu też stanowisko współpracownika wpływowej agencji amerykańskiej. Koperty z godłem Stanów Zjednoczonych nie były poddawane cenzurze i szły swobodnie do Genewy, gdzie Paweł Mouche sumiennie odbierał je i przesyłał panu Rumeurowi.