Przejdź do zawartości

Strona:Erotyki (Zbierzchowski).djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widzę jak na niebo patrzysz
Pełna jakichś cichych zdumień,
Widzę jak twe białe stopy
Pieści srebrny leśny strumień.

A gdy w serca głąb przenikam
Przez koronki i woale,
Widzę także to ostatnie:
Że nie myślisz o mnie wcale.