Przejdź do zawartości

Strona:Erotyki (Zbierzchowski).djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.


O twej młodości czemuż nie mogę
Myśleć bez drżenia?
Rzuciłaś kwiaty na moją drogę
Kwiaty z płomienia.
Więc wiecznie tęsknić za tobą muszę,
Choć myśli parzą.
Noce bezsennie patrzą mi w duszę
Swą czarną twarzą.

Patrzą mi w duszę noce bezsenne
Noce tęsknoty,
Wiją się niby węże płomienne
Twych włosów sploty,
I jako dzwony mocne ze spiżu,
Dzwonią me żądze,
Na białym ciała twojego krzyżu
Wargami błądzę

Lecz kiedy ranek szyby rozpala
Światłem gorącem,
Znowu na wizję czekam Tantalą
Z sercem bijącem.
I błogosławię rękę, co plecie
Wieńce z płomienia,
Bo nie oddałbym za nic na świecie
Męki pragnienia.